Żyjemy w epoce niemal nieograniczonej różnorodności informacji i możliwości technicznych. Nowoczesne metody badawcze i produkcyjne, a także szybki transport stwarzają nam dziś możliwości odżywiania, jakich nie posiadały wcześniejsze pokolenia. Spożywamy produkty z całego świata: jabłka z Nowej Zelandii, przyprawy z Indii, awokado z Izraela, mięso z Argentyny – i wykorzystujemy najnowsze osiągnięcia badań biochemicznych, by gotowymi daniami do szybkiego przyrządzenia ułatwić sobie spędzenie w biegu kolejnego dnia.
Deficyty wskutek niedoboru substancji odżywczych
Wątpliwe wprawdzie, czy jest to naprawdę konieczne i sensowne, lecz dyskusje na ten temat nie ustają. Przedmiotem niniejszej książki jest zatem substancja odżywcza, którą dopiero od kilku lat można produkować po racjonalnych kosztach, a która jest w stanie wyrównać deficyty w naszym zaopatrzeniu w energię: tzw. koenzym Q10 lub – ogólniej – ubichinon.
Niezbędny dla naszej energii
Koenzym Q10 jest substancją, która w sposób miarodajny uczestniczy w procesach generujących energię w organizmie. Znajduje się on wszędzie w przyrodzie; produkuje go też nasz organizm – jednak nie zawsze w dostatecznej ilości.
Stąd też nie zalicza się go – lub zalicza tylko z pewnymi ograniczeniami – do witamin, gdyż te ostatnie, jak stwierdzili naukowcy — są substancjami niezbędnymi do życia organizmu, które trzeba mu jednak dostarczać wraz z pokarmem, gdyż nie potrafi ich sam wytwarzać. Nie bez powodu ich nazwa wywodzi się od łacińskiego słowa vita, oznaczającego życie.
Wahania samozaopatrzenia
Wprawdzie ten sposób definiowania nie w pełni odnosi się do koenzymu Q10, lecz mimo to różne fakty skłaniają ostatnio wielu naukowców do traktowania ubichinonu jako rodzaju witaminy, który można zakwalifikować jako co najmniej sprzyjający naszemu zdrowiu.
Produkcja własna koenzymu Q10 przez organizm zmniejsza się u każdego człowieka z wiekiem, w zależności od trybu życia, mniej więcej po czterdziestce. Tymczasem istnieją jednoznaczne wyniki badań, wskazujące na to, że powstały w ten sposób niedobór jest m.in. ważną przyczyną typowych procesów starzenia się.
Ponadto zawartość koenzymu Q10 we krwi przy znacznych obciążeniach psychicznych (stres) i dużym wysiłku fizycznym (sport) zmniejsza się w sposób dający się zmierzyć, a w ciężkich stadiach tzw. chorób cywilizacyjnych, takich jak dolegliwości sercowe, cukrzyca, choroby nowotworowe i chorobliwa otyłość, niemal zawsze jest obniżony.
Możliwość uzupełnienia z zewnątrz
Dobroczynne działanie dodatkowego zażywania niezbędnej do życia substancji witalnej odkrył już zresztą także przemysł farmaceutyczny. W Niemczech koenzym Q10 staje się znany stopniowo i jest dostępny w handlu jako środek uzupełniający dietę. W Japonii zaś traktuje się go jak właściwe lekarstwo i dopuszcza w większych dawkach.